środa, 29 czerwca 2016

Anna Kolut - "Obok"

Anna Kolut - "Obok"


Ona to kobieta po przejściach. Niegdyś kochająca żona, szefowa działu ważnej instytucji, osoba, której życie układało się jak w bajce. Dziś szuka od nowa sensu i celu. Upada i podnosi się. Wyjechała, aby w Holandii odbudować siebie i skierować swój los na nowe, nieznane tory. A przy okazji obserwuje i dzieli się z czytelnikami spostrzeżeniami dotyczącymi holenderskiej krainy, jej mieszkańców, amsterdamskich imprez i...własnego zapętlenia.

Kiedy dostałam tę książkę nie byłam do niej zbyt przekonana. No bo co ciekawego może być w tym, że ktoś opisuje kilka przeżyć ze swojego życia?
Dopóki nie zaczęłam czytać, nie wiedziałam jak bardzo się myliłam. Autorka już od pierwszych stron zdobyła moją sympatię. A dlaczego? Bo poprawiła mi humor. Rozśmieszała mnie wiele razy w tak krótkiej książce, bo liczy zaledwie 108 stron. Na dodatek przyjemnie i szybko się ją czyta, bo Pani Anna opowiada to tak, że nie sposób oderwać się od jej opowieści, które napisała z przymrużeniem oka. Widać, że to kobieta, która posiada dystans do swojej osoby i do otaczającego ją świata, co w tych czasach jest bardzo rzadką cechą. Nie owija w bawełnę, mówi wprost co myśli i czasami nie zważa na wyrażenia, które innych przyprawiają o zawał serca. Myślę, że z Panią Anną znalazłabym wspólny język, bo jesteśmy do siebie nieco podobne i to było właśnie zaskakujące, że trafiłam na tę książkę. W niektórych miejscach pytałam "Tego czasem nie napisałam ja?". W środku występują też ilustracje, które rozbawiają, a zwłaszcza niektóre jak np. kobieta, która ma we włosach sylwetki mężczyzn. Może jak o tym mówię to nie wydaje się to śmieszne, ale w powieści jest! 😁
Poruszane są tu też poważniejsze tematy jak śmierć bliskiej osoby lub "potwór" nawiedzający autorkę w gorszych chwilach. Wszyscy mamy swoje demony, z którymi chcemy się uporać. Niekiedy siedzą one w nas tak głęboko, że traktujemy je jak cześć siebie, a one od czasu do czasu dają nam o sobie znać.
Jeśli wpadnie wam do ręki ta książka to nie odkładajcie jej na bok. Wprawia nas w śmiech, ale również zmusza do głębokiej refleksji. Co my tak naprawdę chcemy robić w życiu? Czy jesteśmy szczęśliwi? Czy czujemy się spełnieni? Ze swojej strony ja polecam tę pozycję i chciałabym kiedyś spotkać Panią Anię. Ciekawe co by wynikło gdyby dwie wariatki się zeszły hehe! 😁
P.S. Nie wyzywam autorki! Sama się tak nazwała! :D "To brzmi jak wyznania wariatki, ale przecież ja sama twierdzę, że nią jestem. Co więcej - chcę zwariować jeszcze bardziej, tylko nie wiem jeszcze jak". 😁
Jedno jest pewne. Drugą, jeszcze bardziej zwariowaną książkę też chcę przeczytać.
 

środa, 15 czerwca 2016

Jennifer L. Armentrout - "Dark Elements. Arktyczny Dotyk"

Jennifer L. Armentrout - "Dark Elements. Arktyczny Dotyk"
   W tej części poznajemy kolejne przygody panny Shaw i spółki. Ognisty Pocałunek skończył się w najciekawszym momencie i do czasu drugiego tomu musieliśmy modlić się o jednego z bohaterów. W Arktycznym dotyku Layla stara się pozbierać po stracie przyjaciela, tak samo jak my.
Wraz z kolejnym dniem przybywa coraz więcej problemów. Okazuje się, że przez igraszki z Rothem mogło dojść do złamania pieczęci i z tego narodziło się coś, co zmienia ludzi w upiory.
Layla ma wątpliwości co do tego stwora. Myśli, że to ona zagraża ludziom, bo wszyscy zarażeni pochodzili z jej otoczenia. Dziewczyna sama sobie nie ufa, nie wie do czego jest zdolna. Jej moc się zmieniła, nie widzi juz aur. Może teraz odbiera dusze samym dotykiem? Na dodatek Abbot (tak dla jasności - nigdy gościa nie lubiłam) coraz częściej szepcze coś o niej do innych, ma przed nią tajemnice i przestaje ją traktować jak jedną z ich klanu. Jedyną osobą w domu, która traktuje ją normalnie jest Zayne, ale czy tak będzie cały czas? Złe decyzje dziewczyny mogą wszystko zmienić.
   Arktyczny dotyk to kolejna książka Jennifer, którą pochłonęłam bardzo szybko. W tej części również nie było mowy o nudzie przez co czytałam ją strona za stroną i nie chciałam jej odkładać, a gdy ktoś mi przerwał to byłam zła jak osa. Gdybym potrafiła zabijać wzrokiem to wkoło bym miała pełno trupów 
Jest tu bardzo dużo zwrotów akcji. Akcja przeplata się z gorącym romansem, który dodaje tej książce pikanterii. Autorka kolejny raz zaserwowała nam powieść, od której nie można się oderwać i która pochłonie nasz czas całkowicie. Sięgając po tę książkę, wszelkie plany odłóżcie na bok, bo i tak nic nie zrobicie.
Mam nadzieję, że Dark Elements będzie miało wiele części, bo nie chcę się rozstawać z tą autorką i jej cudownymi pomysłami.
Niektórych może denerwować powtarzający się schemat trójkąta miłosnego, ale Jennifer przedstawia to tak, że sami nie wiemy kogo wolimy przy boku głównej bohaterki. Jeśli mieliście Zayne'a za zbyt grzecznego chłopca to po tej części zmienicie zdanie.
Byłabym chora jeśli nie poleciłabym tej książki. Dzięki wielkie dla @wydawnictwofilia za wydawanie książek Jennifer ❤

czwartek, 9 czerwca 2016

Eva Pohler - "Purgatorium. Wyspa tajemnic"

Eva Pohler - "Purgatorium. Wyspa tajemnic"


Purgatorium opowiada o dziewczynie imieniem Daphne, która trafia na wyspę wraz ze swoim przyjacielem Camem. Od początku spotykają ją dziwne rzeczy. Niektóre miejsca wydają się być nawiedzone. Już w pierwszych dniach pobytu dziewczyna chce stamtąd wyjechać, ale jej się to nie udaje. Jeszcze nie wie, że ten pobyt był zaplanowany przez jej rodziców, którzy chcą ją ocalić przed nią samą.
Daphne obwinia się o śmierć swojej siostry i pogorszenie zdrowia u brata. Nie daje sobie szansy na szczęście i uważa, że musi odkupić swoje winy, a tym odkupieniem ma być śmierć.
Wyspa z dnia na dzień staje się coraz bardziej tajemnicza, nie wiadomo kto w końcu mówi prawdę, czy przyjaciel nadal jest twoim przyjacielem i czy możesz komukolwiek ufać. Czy dziewczynie uda się stamtąd uciec czy jednak będzie zmuszona na pobyt w tym więzieniu?


Książka trzymała mnie w napięciu, bo myślałam, że na końcu będzie jakiś nieprzewidziany zwrot akcji, takie "bum", które zostawi mnie z rozdziawionymi ustami. Niestety końcówka mnie rozczarowała. Po tym wszystkim co się działo w środku książki nie spodziewałam się takiego zakończenia. Po prostu było BEZ SENSU. Książka miała potencjał, ale autorka go nie wykorzystała. Mam wrażenie, że my, zwykli czytelnicy lepiej byśmy to poprowadzili. 😄 Wbrew wszystkiemu dobrze mi się ją czytało. Czcionka jest większa przez co tempo czytania jest ekspresowe, a właśnie te tajemnice i intrygi sprawiły, że dobrnęłam do końca bardzo szybko.
Główna bohaterka za bardzo mnie denerwowała tym swoim użalaniem się nad sobą i częstym płaczem. Nie cierpię takich postaci, doprowadzają mnie do szału 😁
Nie jestem w stanie powiedzieć czy ta książka mi się podobała czy nie. Chyba tak pośrodku. Nie potępiłabym jej, ale też nie będę jej wychwalać. Nie wniosła raczej nic do mojego życia i nie miała w sobie żadnych ważniejszych przesłań, które chciałabym zapamiętać. Można ją przeczytać jeśli nie ma się planów na wieczór, bo bez problemu da się ją pochłonąć za jednym zamachem.


 Dziękuję Miłce, że mogłam wziąć udział w #booktour To fajne przeżycie i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się być uczestnikiem takiej akcji. 😊

https://www.instagram.com/ksiazkanawsi/

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Mia Sheridan - "Bez słów"

Mia Sheridan - "Bez słów"


      Bree przyjeżdża do małego miasteczka Pelion, aby zapomnieć o pewnych wydarzeniach, które ciągle ją prześladują. Pomimo tego, że panuje tu spokój, dziewczyna nadal ma halucynacje, które odbierają jej radość z życia. Pewnego dnia spotyka w sklepie mężczyznę, ale wszelkie próby poznania go, kończą się niepowodzeniem. Odchodzi od niej jakby wcale nie słyszał, że ona coś do niego mówi. Bree dowiaduje się, że mieszkańcy myślą, że on jest głuchoniemy. Wypytuje o niego, gdyż coś ją w nim zaciekawiło. Okazuje się, że Archer nie opuszcza swojej posiadłości, od kiedy jako mały chłopiec przeżył okropną tragedię. Od czasu kiedy wuj postrzelił go w krtań, nie mówi. Wszyscy uważają go za dziwaka. Oceniają go, wcale go nie znając. Bree jednak dostrzega w nim coś więcej. Codziennie przemierza rowerem trasę obok jego domu w nadziei, że któregoś dnia uda jej się z nim porozmawiać. Mężczyzna najpierw boi się nawiązać znajomość z Bree, bowiem od tylu lat z nikim nie rozmawiał, że zapomniał jak to się robi.
Dziewczynie z czasem udaje się nawiązać kontakt z Archerem. Rozmawiają za pomocą języka migowego i to właśnie ona uczy go jak na nowo zacząć żyć. Po drodze napotykają problemy gdyż oboje mają zranione dusze, ale okazuje się, że jedno jest lekarstwem dla drugiego.

       Książka uczy nas przede wszystkim, aby nie oceniać ludzi poprzez pryzmat wyglądu, albo nie sugerować się plotkami, które ktoś rozsiewa. Jeśli sami osobiście kogoś nie poznamy, to nie powinniśmy go oceniać ponieważ nikt nie wie przez co mógł przejść ten drugi człowiek. Takim zachowaniem możemy przyczynić się do czyjejś depresji, a nawet tragedii. Nie ważne czy ktoś jest gruby czy chudy. Mały czy duży. Ładny czy mniej ładny. Homo czy hetero. Musimy nauczyć się kochać samych siebie i akceptować innych. Tym sposobem nie byłoby na świecie tak wiele nienawiści i takiej nietolerancji. Zbyt wiele osób uważa, że są lepsi od innych, a prawdą jest to, że wszyscy jesteśmy tacy sami :)

     Zakochałam się w tej opowieści. Jeśli jeszcze nie sięgnęliście po tę powieść, to nie zwlekajcie z nią tak długo jak ja, bo ona jest cudowna. 


Dziękuję Wydawnictwu Otwarte za wydanie tej książki. 


https://www.instagram.com/ksiazkanawsi/

Copyright © 2016 Mój czytelniczy świat , Blogger