sobota, 28 stycznia 2017

Paul Trynka - David Bowie. STARMAN. Człowiek, który spadł na ziemię

Paul Trynka - David Bowie. STARMAN. Człowiek, który spadł na ziemię
"Jest nowa fala, jest stara fala i jest David Bowie".






Wymuskany mods z lat 60 tych, ujmujące dziecko kwiat z ery hippisowskiej, zniewieściały dandys w powłóczystych szatach, niczym z prerafaelickich obrazów, androgyniczny kosmita ze strzałą wymalowaną na policzku i marchewkowymi włosami, odziany w cekinowe kreacje, zblazowany, wychudzony kokainowy książę, skromny europejski intelektualista z czasów berlińskich, pozytywny blond elegancik z Wall Street w glorii popularności Let's dance, aż wreszcie wyrafinowany i doświadczony gentleman w średnim wieku.
Taki image przybierał David Bowie przez całe swoje życie.

10 stycznia 2016 r. świat stracił kolejnego artystę, gwiazdę, nonkonformistę, libertyna, wizjonera, odkrywcę, mecenasa i biznesmana. Kilka lat temu powstała ta książka. Paul Trynka opisuje tu rozwój kariery Davida, jego życie osobiste (chociaż tego jest zdecydowanie mniej. Dziennikarz skupił się bardziej na jego karierze) i wpływ na innych artystów, dla których stał się inspiracją. Informacje zostały zaczerpnięte na postawie wywiadów z ludźmi, z otoczenia Bowie'go.
Nie tylko o muzyce tu mowa. David miał bowiem talent aktorski i zagrał w kilku filmach.
Zdecydowanie książka jest przeznaczona dla osób zaznajomionych z tym artystą, jak i dla tych, którzy dopiero chcą go poznać. Ta książka będzie idealna do wprowadzenia w jego twórczość jak i utrwalenie informacji, które gdzieś usłyszeliśmy/przeczytaliśmy.
Jedyne co mi trochę przeszkadzało to nawał nazwisk. Przez to ciężej mi się czytało na początku, ale później już przywykłam.
Ogólnie książka będzie gratką dla każdego fana i nie tylko. Także polecam się z nią zapoznać, bo warto poznać człowieka, który miał i nadal ma taki wielki wpływ na muzykę.

piątek, 27 stycznia 2017

Christie Golden - Assassin's Creed

Christie Golden - Assassin's Creed
"Gdy inni ślepo podążają za prawdą, ty pamiętaj, że nic nie jest prawdą. 
Gdy innych ogranicza moralność lub prawo, ty pamiętaj, że wszystko jest dozwolone.
Działamy w ciemnościach, by służyć Światłu.
Jesteśmy asasynami".








Callum Lynch już od najmłodszych lat zostaje wciągnięty w konflikt Templariuszy i Asasynów. Znajduje w kuchni martwą matkę, a zabójcą okazuje się ktoś mu bardzo bliski.
Cal jako dorosły, przebywa w więzieniu i jest skazany na karę śmierci. Śmierć to dopiero początek. Jego "zwłoki" przechwyca organizacja Abstergo Industries, pod którą kryją się Templariusze. Potrzebują Cala do odnalezienia Jabłka Edenu. Mężczyzna jeszcze nie wie, że w jego żyłach płynie krew Asasynów i aktualnie przebywa w placówce swoich wrogów.
Sofia Rikkin - córka przywódcy Templariuszy poddaje go bolesnym symulacjom, w których Cal widzi swoich przodków, dzięki czemu może się dowiedzieć gdzie ukryto Jabłko. Sofia ma nadzieję, że dzięki temu Jabłku pozbędzie się ze świata przemocy i agresji, która jest w ludziach. Jej ojciec jednak ma inny zamiar.
Całe dzięki tym symulacjom utożsamia się z Asasynami i staje się jednym z nich. Jednocześnie Sofia robi mu się coraz bliższa, ale po tym co zrobi mężczyzna, już nic nie będzie takie samo.

Jest to moja pierwsza styczność z Asasynami. Nie czytałam, nie oglądałam filmu, nie grałam w nic takiego, a jednak bardzo szybko połapałam się o co w tym wszystkim chodzi. Nic nie jest skomplikowane przez co bardzo dobrze i szybko się czyta, a wciągającą i dynamiczna fabuła tylko to ułatwia. Akcja przeplata się między czasem współczesnym, a średniowieczem, co o dziwo jest bardzo fajne. No i jestem ciekawa CO DALEJ?! Nawet nie wiem czy będzie kolejna część, ale zakończenie na to wskazuje.
Oczekiwałam czegoś wybuchowego i to dostałam. Walki, śmierć, ucieczki, próby przetrwania, akcja, akcja i jeszcze raz akcja - to właśnie można znaleźć na stronach tej powieści. Tu nie ma czasu na nudę.
Co do pozostałych bohaterów - każdy ma swoją historię, zdolności i rolę. Nawet jeśli wydają nam się mało ważni, to później okazuje się zupełnie coś innego.
Także zdecydowanie polecam Wam tę książkę, a wydawnictwu Insignis dziękuję za egzemplarz.


poniedziałek, 23 stycznia 2017

Najlepsze i najgorsze książki przeczytane w 2016 roku.

Najlepsze i najgorsze książki przeczytane w 2016 roku.
Witam!
Obiecałam post odnośnie najlepszych i najgorszych książek, które przeczytałam w 2016 roku i największy dylemat miałam przy wyborze najlepszych książek. Było tak dużo dobrych powieści, że nie wiedziałam które wybrać.
W takim razie może zacznę od tych najlepszych.



NAJLEPSZE KSIĄŻKI PRZECZYTANE W 2016 R.

1. K.N. Haner - Na szczycie
Jeśli obserwujecie mnie na instagramie, to wiecie, że zakochałam się w tej serii. Na dodatek bardzo spodobał mi się styl Autorki i ilość humoru zawarta w tej części.




2. Kim Holden - Promyczek, Gus
Uwielbiam. Bardzo ciepła i urocza seria. Jedna łamie nam serce, druga zaś składa je na nowo w jedną całość. Kim wykonała kawał dobrej roboty.





3. Danielle L. Jensen - Porwana Pieśniarka
Trollus cholernie mnie oczarowało, tak samo jak Tristan. Okładka jest piękna, a treść jeszcze lepsza. Wiem, ciężko to sobie wyobrazić. To trzeba przeczytać. 





4. Amy Harmon - Pieśń Dawida
Wiecie, że ja uwielbiam różne sztuki walki. To dodało tej książce wyjątkowości. Pokazało, że mężczyzna, który walczy na ringu też może być czuły, kochający i delikatny pomimo swojej siły. Wyjątkowa książka, w której się totalnie zakochałam.




5. Mia Sheridan - Bez słów
To była chyba moja pierwsza książka tej Autorki i skutecznie rzuciła na mnie urok. Piękna opowieść o niezwykłej sile miłości. 






A teraz przyszedł czas na drugą kategorię. Mam nadzieję, że nie znienawidzicie mnie za to i że nikogo tym nie urażę. Może co do niektórych pozycji miałam za duże oczekiwania i dlatego odniosło to taki skutek.

NAJGORSZE KSIĄŻKI PRZECZYTANE W 2016 R.

1. Victoria Aveyard - Szklany miecz
Zdecydowanie najgorsza książka roku w mojej biblioteczce. Pierwszą część bardzo polubiłam i miałam nadzieję, że z tą książką będzie tak samo, a tu psikus. 





2. Marcin Pełka - Chodzący we mgle
Tę książkę czytałam tydzień, a ma zaledwie 200 stron. To mówi samo przez się. Po ciekawym opisie i cudownej okładce miałam nadzieję na świetną książkę, a niestety bardzo się zawiodłam. O tym możecie przeczytać kilka wpisów wcześniej.





3. Marcin Hybel - Ballada o przestępcach.
Wymęczyłam 200 stron tej książki i musiałam przerwać, bo bardzo nudziłam się podczas jej czytania. Ja ogólnie nie lubię historycznych książek, ale opis mnie zaciekawił więc powiedziałam - czemu nie. Gdyby działo się w niej coś ciekawego, to przeczytałabym ją do końca, ale niestety. Nuda nuda i jeszcze raz nuda. 





4. Colleen Hoover - Ugly Love
Jedyna powieść, którą miałam ochotę wyrzucić przez okno jadąc autobusem. I na szczęście pozbyłam jej się z domu. Schemat goni schemat, ale nie to jest najgorsze. Najgorsze jest to, że po takim wielkim zachwycie jaki panuje wśród blogerek w związku z tą Panią, myślałam, że rzeczywiście musi wyjątkowo pisać. Bullshit! Pomysł na książkę bardzo dobry, szkoda, że tak marnie zrealizowany.





5. Katy Evans - Mine
Brooke Dumas - najgorsza i najbardziej irytująca bohaterka wszech czasów. To właśnie ona zepsuła tę książkę. Zgadzam się z innymi dziewczynami, które pisały, że Mine w ogóle nie było potrzebne. Real i Remy by wystarczyło. 





6. Sarah J. Maas - Dwór cierni i róż
Tak, dobrze widzicie. Męczyłam ją dwa tygodnie i się ogromnie wynudziłam. Główni bohaterowie okropni, postacie drugoplanowe ratowali tę książkę. Między innymi Rhysand. Mój ukochany. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. 
I tu jest własnie najlepszy przykład. Za wiele oczekiwałam po tej książce i się przejechałam. Tej serii dam jeszcze jedną szansę ze względu, że wszyscy mówią iż druga część jest lepsza. Pożyjemy zobaczymy.





Jeżeli ktoś wytrwał do końca to bardzo się cieszę. Tak przedstawia się rok 2016 w skrócie. Mam nadzieję, że w 2017 będzie złych pozycji jeszcze mniej, a dobrych o wiele więcej. 










 

niedziela, 22 stycznia 2017

Tarryn Fisher - Margo

Tarryn Fisher - Margo
"Rodzimy się, by kształtować siebie, by szukać ludzi, z którymi czujemy się komfortowo. Bez względu na to, czy okażą się nimi kujony, cheerleaderki, a nawet seryjni mordercy. Nie ma niczego nowego pod słońcem. Nic, co moglibyśmy wynaleźć albo wymyślić. Borykamy się z naszymi sympatiami i antypatiami, z wyborem przyjaciół, ciuchów i samochodu. Nasze zainteresowania - czy to malowanie włoskich zachodów słońca, granie na konsolach, czy czytanie powieści erotycznych - podtyka nam społeczeństwo, które je produkuje. Ile byśmy nie próbowali stworzyć siebie w oryginalny sposób, zawsze istnieją jacyś ćpuni, miłośnicy tatuaży i ludzie pragnący władzy nad światem. Zawsze istnieją artyści, hippisi, piwożłopy i jedna tylko Matka Teresa rozpraszająca cienie. Zawsze istnieli zabójcy, matki i sportowcy. Wszyscy kogoś udajemy; szukamy tego jednego zakątka ludzkości, do którego pasujemy, a potem staramy się grać swoją rolę. Wychodzimy przez kanał rodny i rodzice od razu próbują nam wmówić, kim powinniśmy być, po prostu będąc sobą. Widzimy ich życie, ich samochody, ich relacje, ustalane przez nich zasady i w ten sposób powstają fundamenty naszego życia. A jeśli nie kształtują nas rodzice, robią to sytuacje. Wszyscy jesteśmy owcami podejmującymi pracę, rodzącymi dzieci, przechodzącymi na dietę i starającymi się stworzyć coś wyjątkowego, używając do tego złamanych serc, znudzonych umysłów i zranionych dusz, które daje nam życie. I to wszystko już kiedyś było, każda radość, każdy smutek. 
A gdy tylko zdajesz sobie sprawę, że wszyscy udajemy, nic nie będzie w stanie cię zastraszyć: żadna kara, porażka, śmierć. Nawet ludzie. Nie ma nic szczególnego w człowieku, który dobrze udaje. Jest tylko kolejną duszą, może nieco mądrzejszą, nieco lepszą w zaliczaniu porażek niż ty. Mimo to niewartą choć sekundy strachu".






  • Margo. Dziewczyna mieszkająca w Bone, a Bone mieszkający w niej. Jej dom, który nazywa pożeraczem, mieści w sobie dwie dusze. Margo i jej matki. Matka nie darzy uczuciem swojej córki, jest prostytutką, przyprowadza do domu mężczyzn, a Margo wszystkiego wysłuchuje. To wszystko odciska na niej piętno. Gdy poznaje Judaha, wszystko się zmienia. Spędza z nim wiele czasu i dzięki temu jej życie nabiera odrobinę więcej barw. W mieście ginie dziewczynka i Margo postanawia wszcząć własne śledztwo i przeprowadza własny osąd. Jest zdeterminowana aby wymierzyć złoczyńcom sprawiedliwość. 


  • "Smutek to emocja, której możesz zaufać. Jest silniejszy niż wszystkie inne. Przy smutku radość wydaje się chwilowa i niepewna. Smutek trwa dłużej, jest trwalszy i z taką łatwością zastępuje pozytywne uczucia, że nawet nie poczujesz zmiany, gdy znajdziesz się w jego okowach". 


  • Czytając tak wiele pozytywnych recenzji, sama nabrałam ochoty na przeczytanie tej książki. Już od samego początku mnie zaciekawiła. Nie musiałam długo czekać, aby wciągnąć się w treść. Sama Margo mnie intrygowała. Dziewczyna samotna, nie rzucająca się w oczy, niekochana przez nikogo, nie mająca przyjaciół i innej rodziny. Nawet nie mająca co jeść, bo matka nie gotuje ani nie robi zakupów. To córka jest służącą. Tłumaczy się zapewne tym, że Margo jest gruba i nie potrzebuje jeść. Dlatego dziewczyna podbiera pieniądze ze skrytki i żywi się suchym prowiantem. To jak Tarryn ukazała jej zmianę... wow, szacun. 


  • "Ludzie są zbudowani do życia z cierpieniem. Słabi ludzie pozwalają, by ból ich dusił, doprowadzając do powolnej, emocjonalnej śmierci. Silni ludzie wykorzystują ból. Używają go jako paliwa". 


  • Co do postaci drugoplanowych - są bardzo dobrze i ciekawie wykreowani. Uwielbiam Judaha. Widzi w Margo coś, czego nie widzi nikt inny i nawet ona sama. Jest też kilka postaci negatywnych, którzy zasługują na karę.
    "Oko za oko. Krzywda za krzywdę. Ból za ból".
    To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Tarryn i wypadło świetnie. Polubiłam jej styl, jej pomysły oraz to, że potrafiła mnie tak zaciekawić i wciągnąć w ten świat. Fabuła tej książki to jeden wielki majstersztyk. Będę musiała się zapoznać z innymi jej powieściami, a Was zachęcam do sięgnięcia po Margo, która wciągnie was w mroczne i przerażające zakątki jej umysłu.


  • Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu SQN.
Mam jeszcze dla Was kilka cytatów, które bardzo mi się spodobały :)

"Jakże zaciekle walczymy o szczęście, a kiedy wreszcie mamy tę ulotną radość w rękach, trzymamy ją krótko i zaraz spływa między palcami jak woda".

"Rozumiem smutek i dlatego mu ufam. Naszym przeznaczeniem jest czuć przygnębienie, choćby tylko po to, żeby chronić się przed ściemą szczęścia. Będę znać tylko ciemność; może kluczem jest uczynić z tego sztukę".

"W życiu chodzi o to, by ludzie decydowali, kim chcą być. Jednak większość wybiera bycie śmieciem".

"Każdy powinien mieć kogoś, komu na nim zależy".

"Ludzie są tak zniszczeni, że nawet nie zdają sobie sprawy z tego zniszczenia. Po prostu krzywdą wszystkich, którzy staną im na drodze. Nie zatrzymają się, żeby pomyśleć o tym, co nam robią. Ból czyni z ludzi egoistów. Izoluje ich. Sprawia, że patrzą tylko do wewnątrz, nigdy na zewnątrz".

"Żeby być naprawdę szczęśliwą, musisz tego chcieć. Choćby życie ci się skomplikowało, musisz zaakceptować to, co się stało, porzucić ideały i nakreślić nową mapę prowadzącą do szczęścia".

poniedziałek, 16 stycznia 2017

K.N. Haner - Koszmar Morfeusza

K.N. Haner - Koszmar Morfeusza
Już 7 lutego 2017 roku będzie miała premiera drugiej części "Snów Morfeusza" - "Koszmar Morfeusza". Ja już się nie mogę doczekać kolejnej książki mojej ulubionej polskiej Autorki <3



Mroczny koszmar, z którego nie będziesz chciała się wybudzić.

Wszystkie drogi Cassandry Givens prowadzą do Adama McKeya — tej prostej prawdzie nie da się zaprzeczyć. Od chwili przypadkowego spotkania w nocnym klubie namiętny i wybuchowy związek Cass i Adama przeżywa różne fazy, ale pozostaje nierozerwalny jak samo życie. Choć oboje są świadomi zagrożeń, jakie niosą ze sobą potajemne spotkania, choć codziennie przekonują się, że niebezpieczeństwo czai się wszędzie, nie potrafią wyrzec się swoich uczuć. Słowa to za mało, gdy nawet gesty nie potrafią ukoić rozpalonych ciał. 

McKey zaczyna naginać twarde zasady obowiązujące w jego świecie, a Cassandra coraz częściej mysli nad bardziej radykalnymi krokami uwolnienia ukochanego z sideł złowrogiej organizacji. Jednak życie w ciągłym strachu odbija się na ich relacji i niemal ją niszczy. Namiętna miłość potrafi być bardzo destrukcyjna…

Masz odwagę kolejny raz wkroczyć w świat mrocznych fantazji? Fantazji, które bardzo szybko mogą przerodzić się w prawdziwy koszmar? Przekrocz granicę między miłością i nienawiścią, gdzie życie ściera się ze śmiercią.

źródło opisu: Editio Red

piątek, 13 stycznia 2017

Amy Harmon - Making Faces

Amy Harmon - Making Faces
"- Dlaczego straszne rzeczy przytrafiają się tak dobrym ludziom? - spytał Ambrose.
- Bo straszne rzeczy przytrafiają się wszystkim, Brosey. Tylko tak bardzo jesteśmy skupieni na sobie, że nie widzimy gówna, z którym zmagają się wszyscy inni".





Nie istnieją wystarczająco dobre słowa aby określić wyjątkowość tej książki.
Tutaj nie chodzi o seks, nie jest to typowy, schematyczny romans. Tu chodzi o uczucia, emocje, a "Making faces" to zdecydowanie największy, emocjonalny rollercoaster. 
Harmon podnosi literaturę na zupełnie nowy poziom, gdzie jeszcze nikogo tam przed nią nie było. Po prostu to wszystko co teraz wymyśliła, jak to napisała i to wszystko co nam przekazała jest perfekcyjne. Amy postawiła teraz na bardzo poważny temat. Wojna, inwalidztwo, skutki wyjazdu na tę wojnę - to daje bardzo wiele do myślenia.

Ambrose jest najlepszym zapaśnikiem, który ma przed sobą wielką karierę. Niestety po zakończeniu liceum odrzuca wszystkie propozycje, namawia przyjaciół na wstąpienie do wojska i razem wyruszają na misję do Iraku. Tam się wszystko komplikuje, bo Ambrose stamtąd wraca sam. Jest jedynym ocalałym z całej piątki. Ale to że przeżył, nie oznacza, że wyszedł z tego cało. Jego połowa twarzy jest zdeformowana, jest niewidomy na jedno oko, stracił ucho oraz wojna i śmierć przyjaciół odcisnęła na nim piętno.
Chłopak wstydzi się pokazać ludziom, ukrywa się, wie że z jego nową twarzą każdy weźmie go za potwora. Jednymi z osób, które nadal widzą w nim starego Amborse'a jest Fern oraz Bailey.
Dziewczyna jest w nim zakochana od zawsze i to ona jest jego oazą.

"Czasami piękno albo jego brak utrudnia nam prawdziwe poznanie drugiego człowieka".

Fern jest bardzo skromną i spokojną osobą. Na szczęście nie jest to irytująca bohaterka. Bardzo ją polubiłam. Skrywa w sobie wewnętrzne piękno, a to zewnętrzne pozostawia wiele do życzenia. Podobało mi się to, że Autorka stworzyła taką zwykłą dziewczynę, jaką może być każda z nas.
Fern jest bardzo zżyta ze swoim przyjacielem, a zarazem kuzynem - Bailey'em. Jest to chłopak, który cierpi na chorobę, która uniemożliwia mu poruszanie się więc wymaga opieki, a Fern bardzo chętnie się nim zajmuje. To wszystko obudziło w niej potrzebę opiekuńczości oraz mnóstwo czułości.

"Niełatwo jest znaleźć dobrego przyjaciela. Przyjaciele troszczą się o siebie nawzajem, a czasami nawet umierają jeden za drugiego".

Tak jak już wspomniałam wcześniej, Bailey jest niepełnosprawny. Od dziecka wie, że umiera i że choroba w końcu go pokona. Jednak nie załamuje się. Choroba sprawiła, że potrafi korzystać ze swojego wewnętrznego piękna i dlatego jest takim promykiem, który cieszy wszystkich dookoła. 

Pewnie zauważyliście, że opisując postacie, kilka razy użyłam słów "wewnętrzne piękno". Właśnie między innymi o to chodzi w tej książce aby każdy wiedział, że nie tylko wygląd jest najważniejszy. Idealnie oddaje to pewien cytat:

"Gdy się komuś długo przyglądasz, przestajesz widzieć doskonały nos albo proste zęby. Przestajesz widzieć bliznę po trądziku i dołek na brodzie. Te cechy zaczynają się zamazywać, a ty nagle widzisz kolory i to, co kryje się w środku, a piękno nabiera zupełnie nowego znaczenia".

Postacie są pozytywne i bardzo realne. Nie mamy takiego wrażenia, że to jest tylko książka, bo to się wszystko może zdarzyć. Takie sytuacje występują w życiu i wiele osób się z tym zmaga.
Przeczytałam już trochę książek, które były wzruszające i które miały zamiar doprowadzić czytelnika do płaczu, ale pierwszy raz spotykam się z tak silnym związaniem z historią oraz z bohaterami. Nawet jeśli ta książka nie jest taka, aby siadać przy niej z paczką chusteczek to ja i tak wiele razy się wzruszyłam. Najczęściej to w momentach gdy jakiś cytat dogłębnie do mnie trafił. albo nawet gdy nic takiego się nie działo. Jedno słowo może to wyjaśnić - życie. Życie czasem potrafi doprowadzić do łez.
Mnie właśnie doprowadziło do takiego stanu życie bohaterów. Nie chodzi o to, że było złe. Czasem było złe, ale było i dobre. I to właśnie o to chodzi - ta książka jest taka prawdziwa, że miałam wrażenie iż czytam książkę na faktach naturalnych.

"- Są takie chwile Bailey, kiedy myślisz, że już więcej nie zniesiesz. Ale potem odkrywasz, że jednak dajesz radę. Zawsze dajesz radę. Jesteś twardy. Bierzesz głęboki oddech, zaciskasz mocniej zęby, pokonujesz kolejne przeszkody, aż w końcu wiatr znów zaczyna Ci wiać w żagle - powiedziała.
- Ale są takie chwile, kiedy po prostu musisz się pogodzić z tym gównem, rozumiesz?
- Tak. I nie w ma tym nic złego.
- Po prostu musisz się z tym pogodzić. Stawić czoła tej gównianej sytuacji. - głos Baileya wzmocnił się i wyostrzył. - Zaakceptować prawdę. Wziąć to gówno na klatę, wytarzać się w nim i stać się z nim jednością".

Jestem wdzięczna Amy Harmon i Wydawnictwu Editiored, że dali mi możliwość przeczytania tej niezwykłej, wyjątkowej historii. Zatrzymam ją w swoim sercu i nie wypuszczę. A Was zachęcam do sięgnięcia po tę mądrą powieść, inną niż wszystkie. Inaczej nie potrafię Was zachęcić.
Podam jeszcze kilka pięknych cytatów, które mogą Wam pomóc podjąć decyzję.


"Czasami posiadanie wyjątkowego przyjaciela jest trudne. Czasami będziesz cierpieć razem z nim. Życie nie zawsze jest łatwe, a ludzie potrafią być okrutni".

"Może jest jakiś większy sens, jakiś większy obraz, którego my jesteśmy tylko małym elementem. Wiesz, jak w tym puzzlach z tysiąca elementów. Patrząc na jeden element, nie jesteś w stanie stwierdzić, jak będzie wyglądać cała układanka. A tutaj niestety nie ma obrazka na pudełku, który pomógłby nam spojrzeć na wszystko jak na całość".

"Może każdy człowiek to jeden element układanki. Wszyscy pasujemy do siebie i tworzymy coś wspaniałego, co nazywamy życiem. Nikt z nas nie wie jaką rolę odgrywa ani jak to się wszystko skończy. Może cuda, które widzimy, to tylko wierzchołek góry lodowej. A może po prostu nie potrafimy sobie uświadomić, ile dobrego mogą nam przynieść różne okropne wydarzenia".

"Powiedział im o tym, co ostatnio usłyszał od Baileya. O tym, że powinien odzyskać swoje życie. nie był pewien co to oznacza. Czasami nie można odzyskać życia. Czasami jest ono totalnie zakończone i pogrzebane, i jedyne, co można zrobić, to zacząć nowe".

"Nie ma smutku jeśli wcześniej nie było radości".

"Nie możemy dostać odpowiedzi na wszystkie pytania. Niektóre z nich zostają zawieszone w powietrzu. Ale myślę, że gdy pod koniec życia spojrzymy wstecz i przypomnimy sobie sytuacje, w których błagaliśmy Boga, żeby coś od nas odsunął, gdy Go przeklinaliśmy, odwracaliśmy się od Niego plecami i wypieraliśmy się własnej wiary, to uświadomimy sobie, że to własnie te nerwy były naszym największym błogosławieństwem i najwspanialszą okazją do dalszego rozwoju".

"Od czasu Iraku trudno jest mi wierzyć, że po śmierci jest jeszcze coś. Albo nawet, że to obecne życie ma jakikolwiek sens. Rodzimy się, cierpimy, patrzymy jak nasi najbliżsi cierpią i umieramy. To wszystko wydawało mi się takie bezsensowne. Takie okrutne. I ostateczne. Ale po dzisiejszej nocy nie mogę już tak powiedzieć. Jest dużo rzeczy, których nie rozumiem, ale brak zrozumienia jest lepszy niż brak wiary".

"W zeszłym roku czułem się jak jeden z tych płatków śniegu, które kiedyś robiliśmy w szkole. Wiesz, taki płatek, który wycinasz z pozginanego kawałka papieru i tniesz go tak długo, aż prawie cały papier odpadnie. Tak własnie wyglądam. Jak papierowy płatek śniegu. Każda dziura w w tym płatku ma swoje imię. I nikt, ani ja, ani ty, nie wypełni tych dziur, które pozostawili po sobie inni ludzie. Jedyne, co możemy zrobić, to ratować siebie nawzajem przed wpadnięciem w te dziury, bo stamtąd nie ma już drogi powrotnej".

"Prawdziwe piękno, takie, które nie blaknie i nie umiera, wymaga czasu. Wymaga napięcia. Wymaga niewiarygodnej wytrwałości. To krople, które jedna po drugiej budują stalaktyt; to trzęsienia ziemi, które tworzą łańcuchy górskie; to fale uderzające nieustannie o brzeg, które łamią skały i wygładzają twarde krawędzie. A z tej gwałtowności, wrzawy, wściekłego wycia wiatru i szumu wody rodzi się coś lepszego, coś, co w innych okolicznościach nie mogłoby zaistnieć. Dlatego trwamy. Mamy nadzieję, że istnieje jakiś cel. Wierzymy, że są rzeczy, których nie możemy zobaczyć. Czerpiemy naukę z każdej straty i wierzymy w potęgę miłości oraz w to, że każdy w nas ma w sobie potencjał do osiągnięcia piękna tak doskonałego, że nasze ciała nie będą w stanie go pomieścić".

czwartek, 5 stycznia 2017

Christie Golden - Assasin's Creed

Christie Golden - Assasin's Creed


Już w środę za tydzień ukaże się polska premiera oficjalnej powieści do filmu Assassin’s Creed.


Działamy w ciemności, by służyć światłu. Jesteśmy Asasynami.
Dzięki rewolucyjnej technologii dostępu do genetycznych wspomnień Callum Lynch może przeżyć wydarzenia z życia swojego przodka Aguilara de Nerha, który w piętnastowiecznej Hiszpanii należał do tajemnego stowarzyszenia asasynów. Wzbogacony o wspomnienia, wiedzę i umiejętności Aguilara, Callum zmierzy się z potężną i złowrogą organizacją templariuszy w czasach współczesnych.

Wydawnictwo Insignis Media.
Copyright © 2016 Mój czytelniczy świat , Blogger