środa, 5 kwietnia 2017

WM. PAUL YOUNG - CHATA

Wydawnictwo: Nowa Proza
Tytuł oryginały: The Shack
Data wydania: 2.03.2017
Liczba stron: 304

"Wybierając niezależność zamiast relacji, ludzie stają się dla siebie zagrożeniem, obiektem manipulacji, przeszkodą albo etapem w drodze do szczęścia. Władza w waszym pojęciu to jedynie pretekst, żeby skłonić innych do robienia tego, co dla was wygodne"




Po czterech latach od zaginięcia Missy, Mackenzie dostaje list od samego Boga z zaproszeniem do chaty, w której prawdopodobnie została zamordowana jego córka. Mimo iż wie, że to może być pułapka, jedzie tam i na miejscu okazuje się, że to rzeczywiście Bóg go wezwał. 

"Narzucanie zasad, zwłaszcza w bardziej subtelnych formach, takich jak odpowiedzialność i oczekiwania, to daremna próba zamiany niepewności w pewność. I wbrew temu, co możesz myśleć, ja bardzo lubię niepewność. Reguły nie są w stanie zapewnić wolności, one mają jedynie moc oskarżania"

Powiem szczerze, że ta książka nie wywołała we mnie takich odczuć jak u innych. Owszem, fajnie się ją czytało, była ciekawa i mądra oraz zawiera dużo ważnych przesłań, cytatów, ale dla mnie ogólnie była taka obojętna. Trochę mnie też przytłoczyła ta boska mądrość. Jeden wątek mnie zdenerwował i po prostu wydawało mi się to takie absurdalne... ale nie mogę tego zdradzić, bo to będzie zbyt duży spoiler. Miałam ochotę wtedy walnąć się w czoło tą książką.

"Każda więź między dwiema osobami jest całkowicie wyjątkowa. Nie można kochać dwóch osób tak samo. To po prostu niemożliwe. Kochasz każdego człowieka inaczej, bo jest jedyny w swoim rodzaju i on w tobie również dostrzega twoją niepowtarzalność. Im lepiej się poznajecie, tym bogatsze stają się barwy waszej relacji"

Treść miała zmienić moje postrzeganie  Boga, umocnić w wierze i dać nadzieję, że po śmierci coś tam jednak jest i że będę mogła siedzieć na chmurce i pochłaniać ogromne ilości czekolady nie martwiąc się o swoją sylwetkę. Takie były opinie innych. Skoro już takie pochwały leciały nad tą pozycją, to pomyślałam - a czemu nie. Sprawdzę. Może i do mnie dotrze. Niestety. Nic się nie zmieniło we mnie w kwestii postrzegania Boga, nie wywarło na mnie to większego wrażenia, ale za to wyciągnęłam z niej kilka bardzo fajnych cytatów i fragmentów.


  



Dla osoby, która pokłada większą wiarę jeśli chodzi o takie sprawy, ta pozycja będzie idealna. Można znaleźć tu odpowiedzi na takie pytania jak: "Boże za jakie grzechy? Gdzie był Bóg jak działo się coś złego? Dlaczego Bóg pozwala na zabijanie, terroryzm?" itp. 
Żeby nie było, że nie jest to opinia pozytywna. NIE! Książka mi się podobała, nawet bardzo. Wyżej mówiłam tylko jak odebrałam morał.

"W waszym świecie wartość jednostki jest mniej istotna od trwałości całego organizmu: politycznego, ekonomicznego, społecznego albo religijnego. Najpierw jedną osobę, potem kilka, aż w końcu tysiące i miliony poświęca się łatwo dla dobra i dalszego istnienia tego systemu. W takiej formie czy innej jest to główna przyczyna każdej walki o przywództwo, każdego uprzedzenia,  każdej wojny i każdego nadużycia"

Jeśli bym czytała tę książkę i bym wiedziała, że jest to fikcja literacka, to bym powiedziała, że to jest fajny pomysł na powieść, oryginalny. Ciekawa, wciągająca historia pokazuje nam jak człowiek pod wpływem wiary może się zmienić i jak można okazać miłosierdzie nawet największemu wrogowi. 
Wiedząc, że jest to prawdziwa historia, nie chce mi się wierzyć, że coś takiego mogło się wydarzyć. 

"Zdarza się, że postanawiamy uwierzyć w coś, co normalnie uznalibyśmy za całkowicie irracjonalne. To nie oznacza, że naprawdę jest irracjonalne, tylko że z pewnością nie jest racjonalne. Może istnieje nadracjonalność: coś, co wykracza poza normalne definicje faktu albo logikę opartą na danych i ma sens tylko wtedy, gdy zobaczy się większy obraz rzeczywistości"

Czy polecam tę książkę? Jak najbardziej. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Mój czytelniczy świat , Blogger