wtorek, 26 września 2017

K.N.Haner - Na szczycie. Właściwy rytm

K.N.Haner - Na szczycie. Właściwy rytm
Data wydania: 25.10.2017
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 464




Sedrick dostaje od życia kolejnego kopniaka. W ostatniej chwili dowiaduje się, że zostanie ojcem i tylko te dwie perełki dają mu jakąś nadzieję na lepsze jutro. Gdy Rebeka walczy o życie po ciężkim porodzie, Sed obiecuje sobie, że już więcej nie da jej odejść i będzie walczyć o tę miłość. Wszystko komplikuje się gdy Reb nie czuje się dobrze w swoim ciele. Nie jest zadowolona jak wygląda po porodzie więc nie daje się nikomu do siebie zbliżyć, a już tym bardziej swojemu byłemu mężowi. Gdy udaje im się jako tako dogadać, spada na nich kolejna druzgocąca wiadomość przez co Sed jest w totalnej rozsypce. Czy uda im się dojść do porozumienia? Czy Rebeka będzie utrudniać Sedowi kontakt z dziećmi?

To już przedostatnia część serii. Niestety za niedługo przyjdzie mi się pożegnać z bohaterami, a tego totalnie nie chcę! No bo jak można żegnać się z bohaterami, których tak się pokochało i uzależniło się od ich losów, przeżyć, emocji? A w każdej części aż kipi od emocji i dramatów. To nadaje tej historii takiej prawdziwości, bo pokazuje, że życie nie zawsze jest piękne, nie wszystko jest poukładane, nie jest słodko i bezproblemowo, a miłość nie zawsze rozwiązuje każdy problem. Według mnie ta część była najspokojniejsza. W porównaniu do poprzednich, ten tom był skupiony na tym, żeby wszystko wróciło na właściwy tor, ale nadal cholernie dobrze się to czytało. Pewnie każdy z nas ma takiego autora, który nawet jeśli by pisał o pomidorze, to nam się to będzie podobać. Ja tak mam z twórczością K.N. Haner. Uwielbiam jej pióro i przeczytam wszystko, co wyda, ale ta seria zajęła wyjątkowe miejsce w moim sercu i tam już zostanie.
Muszę się jeszcze czymś pochwalić. Miałam tego nie robić dopóki nie będę mieć w swoich rękach finalnego wydania, ale co tam... objęłam tę książkę swoim patronatem i tak się z tego cieszę! Zależało mi na tym i się udało! Nie mogę się doczekać aż zobaczę swoje logo na tyle okładki. Cudowna sprawa. Nie muszę chyba kolejny raz powtarzać jak bardzo polecam tę serię, bo wiadomo jakiego mam świra na punkcie tych książek :D


Opis wydawcy:
Każde uczucie niesie za sobą konsekwencje. Ten kto kocha, poświęca się dla miłości.
Po dramatycznych wydarzeniach, osamotniony Sedrick próbuje ułożyć swoje życie na nowo. Opieka nad dwójką maleńkich dzieci jest jednak ogromnym wyzwaniem, a demony przeszłości nie dają mu normalnie funkcjonować. Dręczą go niewyjaśnione sprawy oraz niedomówienia, a Sed nie ma pewności czy kiedykolwiek jeszcze będzie miał okazję wszystko wyjaśnić. Wie, że stracił miłość swojego życia i nie potrafi się z tym pogodzić. Chce walczyć, tyle że sam nie wie czy powinien, i czy będzie miał szansę wszystko naprawić?
Kontynuacja serii Miłość w rytmie rocka, która pozwoli zajrzeć w głąb psychiki seksownego menadżera zespołu rockowego - Sedricka Millsa.
Czy Rebeka i Sedrick odnajdą w końcu właściwy rytm?

Nuala Ellwood - Kości mojej siostry

Nuala Ellwood - Kości mojej siostry
Tytuł oryginału: My Sister's Bones
Data wydania: 28.06.2017
Wydawnictwo: Czarna Owca




Raz.
Dwa.
Trzy.
Strzeż się.
On już idzie.
Jest na schodach.
Zaraz tu wejdzie i zacznie się od nowa.
Koszmar.
Ból.
Krew.

Kate, reporterka wojenna wraca w swoje rodzinne strony po śmierci matki. Myślami jest jednak nadal w Syrii gdzie trwa wojna. To wszystko co się tam dzieje, odbiło się na jej zdrowiu psychicznym i kobieta ma czasami halucynacje, słyszy różne rzeczy, a przez to nikt nie chce jej uwierzyć, że w ogrodzie widuje małego chłopca, który wzywa pomocy.
Ma siostrę, z którą nie ma zbyt dobrych stosunków, a na dodatek Sally jest alkoholiczką. W ten sposób "radzi sobie" ze swoimi problemami. Dziewczyny w dzieciństwie były świadkami, a jedna z nich nawet była ofiarą przemocy domowej. A wszystko to przez pewien wypadek... Nie mogłam przejść obojętnie wobec tej pozycji gdy zobaczyłam, że to thriller psychologiczny. Ten gatunek stał się moim ulubionym przez to co wyprawia z umysłem czytelnika i jak wprawia w dezorientację. A czy ta książka zasługuje na miano takiego gatunku?
Zaczęłam czytać i nawet nie zauważyłam kiedy dobrnęłam do końca. To jedna z tych powieści gdzie strony przewracają się same. Nie zorientowałam się nawet kiedy fabuła weszła mi do głowy i zaczęła rządzić moimi myślami. Właśnie takie książki lubię. Niepozorne, ale jednak robiące swoje. Na dodatek jest to świetny debiut literacki. Skoro pierwsza książka jest tak dobra, to jestem zaintrygowana jak dalej rozwinie się warsztat pisarski autorki.
Wracając do tematu - wątki jakie poruszyła Nuala, to PTSD, wojna, śmierć, alkoholizm, przemoc domowa, wszystko to o czym większość boi się mówić, boi się myśleć, ale trzeba przyznać, że takie rzeczy dobrze się czyta, a zwłaszcza gdy są dobrze przedstawione. Dla mnie im jest brutalniej, tym lepiej!
Jednak czasem mi się wydawało, że akcja jest za bardzo rozwleczona. Wolałabym mniej dupereli, a więcej akcji, ale nie mam na co za bardzo narzekać.
Mogę polecić ją osobom, które lubią thrillery psychologiczne, ale te lżejsze. Nie zalecam się nastawiać na niewiadomo co. Ja tę książkę czytałam nie wiedząc o niej zupełnie nic, nie nastawiając się na mrożącą krew w żyłach historię więc osobiście mi się bardzo podobała.
6.5/10 🌟



Opis wydawcy:
Kate Rafter jest odnoszącą sukcesy reporterką wojenną. Ona jest tą silną. Tą, która uciekła z Herne Bay i od wspomnień, które wiążą się z tym miejscem. Jej siostra Sally tego nie zrobiła. Zamiast uciec, pije alkohol. Ale kiedy umiera ich matka, Kate jest zmuszona wrócić do dawnego domu rodzinnego. Pierwszej nocy budzi ją przerażający krzyk. Jaką tajemnicę przypadkiem odkrywa Kate? I czy ma w sobie dość siły, żeby odkryć prawdę… I wyjść cało z tej sytuacji? 
Thriller psychologiczny o reporterce wojennej cierpiącej na głęboki uraz psychiczny, która nabiera przekonania, że odkryła zbrodnię na progu własnego domu, doskonała książka dla fanów Dziewczyny z pociągu i Pozwolę ci odejść.
Nuala Elwood przeprowadziła się do Londynu mając dwadzieścia kilka lat, żeby zrobić karierę jako piosenkarka i autorka tekstów, ale zamiast tego ostatecznie zajęła się pisaniem książek. Pochodzi z rodziny dziennikarskiej i to właśnie jej bliscy zainspirowali ją do napisania powieści o reporterce wojennej, która cierpi na zespół stresu pourazowego. Kości mojej siostry to jej debiutancki thriller.



Jill Santopolo - Światło, które utraciliśmy

Jill Santopolo - Światło, które utraciliśmy
Tytuł oryginału: The light we lost
Data wydania: 5.07.2017
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 304





11 września 2001 roku, podczas ataku na WTC, Lucy poznaje Gabe'a. Ich znajomość bardzo szybko się rozwija jednak każde z nich ma swoją pracę, swoje plany, które są dla nich bardzo ważne. Gdy miłość staje im na drodze, kariera nadal jest dla nich najważniejszym etapem w życiu. Tej dwójce będzie dane zmierzyć się z trudnymi decyzjami i wyborami, które mogą wszystko zniszczyć.

Mam ogromny dylemat jeśli chodzi o tę książkę. Z jednej strony dobrze mi się ją czytało, poszło mi to w miarę szybko, a ż drugiej bardzo mnie denerwowała. Po pierwsze narracja - książka jest napisana stylem, którego nie mogę przetrawić, a dokładnie jest tak, jakby bohaterka zwracała się do nas. Odbiorcą jest oczywiście Gabe. Może to taki jej pamiętnik, może list skierowany do niego. Gdy w końcu przyzwyczaiłam się do narracji, to zaczęła mnie drażnić Lucy. Chyba bardziej irytującej bohaterki się nie dało stworzyć. Dziewczyna jest tak głupia, że to aż boli. Mając dzieci, męża, który świat rzuca do jej stóp i czci ją niczym boginię, ona nadal myśli o kimś innym, ale wmawia mężowi, że kocha tylko jego. Boże, trzymaj mnie, bo nie zdzierżę! I dlaczego ta książka zbiera takie pochwały? Za co? Za niezdecydowaną i nawiną bohaterkę? Czy tylko przez samą końcówkę? Bo to z pewnością nie jest wzruszająca i piękna opowieść o miłości. To raczej historia o naiwnej kobiecie, która ma gdzieś to, że może zranić najbliższych. Ważne jest to, co ona czuje, czego ona chce i nie ma znaczenia, że ktoś kilka razy ją olał. Chcę wierzyć, że autorka pogubiła się w tym co napisała, a nie że celowo stworzyła taką postać. Rzadko mam tak, że denerwuję się nawet przy pisaniu opinii, a teraz wszystkie emocje towarzyszące mi przy czytaniu wróciły. Zamysł był bardzo fajny. Szkoda, że potencjał został zmarnowany w taki sposób. Ale chociaż okładka jest nieziemska.
Nie mam nic do ludzi, którym się podoba ta historia. Chodzi mi tu tylko i wyłącznie o książkę. Jest to moja subiektywna opinia.
W każdym bądź razie mi ta książka nie przypadła do gustu. Jeżeli piszę swoją opinię, to o całej fabule, a nie tylko o końcówce, która może i była przykra, ale niestety nie uratowała książki. 
2/5 🌟


Opis wydawcy:
Nauczyłeś mnie, że zawsze trzeba szukać piękna. W ciemności, w ruinach potrafiłeś odnaleźć światło. Nie wiem, jakie piękno i jakie światło teraz odnajdę. Ale spróbuję. Zrobię to dla ciebie. Bo wiem, że ty zrobiłbyś dla mnie to samo.
Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku. Gdy wieże WTC runęły, a pył przykrył Nowy Jork, zrozumieli, że życie jest zbyt kruche, by przeżyć je bez pasji i emocji. I zbyt krótkie, by nie być razem.
Wkrótce jednak Gabe postanawia przyjąć pracę reportera na Bliskim Wschodzie i wtedy wszystko się zmienia. Lucy dowiaduje się o jego decyzji w dniu, w którym produkowany przez nią program telewizyjny zdobywa nagrodę Emmy. Dzień jej triumfu staje się też dniem, w którym coś nieodwracalnie się kończy. W kolejnych latach Lucy będzie musiała podjąć niejedną rozdzierającą serce decyzję. Czy pierwsza miłość okaże się też ostatnią?

Copyright © 2016 Mój czytelniczy świat , Blogger